Używane minikoparki oraz miniładowarki zdobywają coraz większe uznanie w Polsce. Za popytem nie nadąża podaż. Rosną ceny starszych maszyn, spadają młodszych. Porównaliśmy wybrane ceny między majem a końcem września. Okazało się, że większość z zestawionych przez nas minikoparek i miniładowarek ma ceny o kilka procent wyższe. Szczególnym powodzeniem na rynku wtórnym cieszą się obecnie miniaturowe maszyny wyprodukowane w latach 2000-2003. Są one zazwyczaj nabywane za gotówkę przez niewielkie, często dopiero startujące w branży firmy, które nie korzystają z leasingu.

Używane minikoparki oraz miniładowarki zdobywają coraz większe uznanie w Polsce. Za popytem nie nadąża podaż. Rosną ceny starszych maszyn, spadają młodszych.

Porównaliśmy wybrane ceny między majem a końcem września. Okazało się, że większość z zestawionych przez nas miniaturowych koparek i ładowarek ma ceny o kilka procent wyższe. Co ciekawe, naszych spostrzeżeń nie podziela większość z sondowanych telefonicznie sprzedawców tego typu sprzętu. Co najwyżej zauważają, że ceny spadają, ale wolniej niż ma to miejsce w przypadku większych urządzeń.

- Popyt na miniaturowe koparki robi swoje - informuje Zbigniew Bryński, właściciel firmy Inter Finance z Kłaju w Małopolskiem, który specjalizuje się w sprzedaży małych koparek firmy JCB. - Ceny maleją wolniej niż w przypadku dużych maszyn.

Szczególnym powodzeniem na rynku wtórnym cieszą się obecnie miniaturowe maszyny wyprodukowane w latach 2000-2003. Są one zazwyczaj nabywane za gotówkę przez niewielkie, często dopiero startujące w branży firmy, które nie korzystają z leasingu. Banki nie oferują dla nich kredytów, ponieważ występują przeszkody prawne związane z brakiem centralnego rejestru maszyn. Kupowanie za gotówkę pozwala na większą obniżkę ceny podczas negocjacji.

Zdaniem Zbigniewa Bryńskiego nowsze maszyny wyprodukowane w 2004 lub 2005 roku cieszą się nieco mniejszą popularnością i to one tanieją najbardziej.

O tym, że nowsze maszyny mają coraz niższe ceny, poinformował nas także Krzysztof Bieńkowski z firmy Tempelton, która ma siedzibę w miejscowości Porajów w województwie dolnośląskim. Jego zdaniem ma to w dalszym ciągu związek z kursem euro i funta, za które kupowane są miniaturki na Zachodzie.